wtorek, 5 czerwca 2012

27. Balowa noc.

Przekraczając próg auli szkolnej moich uszu dobiegła głośna muzyka. Cała sala była już prawie pełna...
Trzeba przyznać, co jak co ale ludzie z mojej szkoły bawić się umieli.
Pośród tłumu wzrokiem szukałam Willa ale najwyraźniej się jeszcze nie zjawił albo ostatnio tylko żartował i dziś wcale nie ma zamiaru tu przyjechać. W sumie dla mnie to było obojętne bo i tak zamierzałam go ewentualnie unikać.
Tańcząc w kółku w rytm muzyki, nieźle się bawiłam. Tak naprawdę ten bal bardziej przypominał dyskotekę ale w sumie na jedno wychodzi. Na parkiecie wymiatali nawet nasi nauczyciele. Było to dość dziwne w przypadku drętwej matematyczki i historyka, ale jakby nie było nauczyciele też ludzie - bawić się muszą.


Leciała piosenka za piosenką a do północy został jeszcze kwadrans. Na razie beztrosko tańczyłam sobie z Martinem ale po 12 mogło to ulec zmianie. Wszystko zależało tylko od mojego spotkania z Anonimem.
Obok nas wirowali w koło Sebastian z Claudią i Emilly z Oscarem. Oczywiście Jessica też poszła na całość i tańczyła właśnie z niczego sobie praktykantem, który ostatnio wpadł jej w oko.
Nagle wybiła 12. Muzyka zagłuszała bicie zegara ale mi ten dźwięk niemiłosiernie dudnił w uszach. Przestraszona i niezdecydowana co zrobić postanowiłam wyjść na dwór. Rozsądek nakazywał zostać w środku ale nogi szły same. Nie wiedziałam co się dzieje. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Moje ciało i dusza stały się całkiem innymi elementami układanki. Dusza była sparaliżowana strachem ale ciało stało się pewne siebie jak nigdy.
Ukradkiem wymsknęłam się na dwór w samej sukience. Nie było zimno jak na tę porę roku. W powietrzu było czuć wiosnę i.. papierosowy dym. Spostrzegłam, że kilka osób stało za rokiem i jarało fajki jedną za drugą. Zignorowałam je i one postąpiły podobnie.
Idąc ukradkiem w stronę bardzo oświetlonej altany, zwolniłam kroku. Już z daleka zarysowywała się w niej czarna postać. Umysł nadal nakazywał wracać do auli ale teraz wysyłał już nawet przekonującą wizję przyszłości. "Przecież nic nie może mi się stać" - powtarzałam sobie w duchu. "To przecież ON!!! ANONIM.!! Lubisz go!!! Nawet kochasz!!!  Nie, nie lubię i nie nie kocham!!!" - kłóciłam się z samą sobą, jednocześnie podchodząc coraz bliżej.
Zrobiwszy pierwszy krok na drewnianym parkiecie altany powiedziałam:
- Hej. - tylko na tyle było mnie stać.
Anonim nie odwrócił się ale przywitał nie ciepłym "witaj"
Gdy oparłam się o barierkę obok niego, obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
- Konrad ty idioto!! - powiedziałam w żarcie - Jak mogłeś?!
- Ale co ja? - żądał wyjaśnienia, nadal chichocząc.
- Piszesz ze mną od dwóch tygodni i nawet pary z ust nie puściłeś, że to ty!! Haha - śmialiśmy się nadal.
- Mieliśmy przecież umowę - przypomniał.
- No tak ale jak to możliwe, że nie wiedzieliśmy o sobie i nie skojarzyliśmy fatów?
- Haha haha haha. - dalej zalewał Conrad. - A ja ci się zwierzałem. - powiedział do siebie z wyrzutami i zrobił załamaną minę.
- Nie martw się, nikomu nie powiem.
- Mam nadzieję. Inaczej ukatrupię.! - zagroził mi, żartując. - A może ma pani ochotę zatańczyć? - zmienił całkowicie temat.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam tak samo kulturalnie jak on. - Skąd w ogóle miałeś mój numer telefonu? - zapytałam gdy kołysaliśmy się powoli w rytm muzyki dochodzącej z otwartych okien auli.
- No więc... - zaczął niepewnie. - to było tak, że...
- Julia!!! - usłyszałam znajomy głos i mimowolnie odwróciłam głowę w tym samym momencie gdy Conrad zbliżył swoją twarz do mojej i chciał mnie pocałować.
- Julcia!! Siostrzyczko! - przywitał mnie Christopher.
Mój Christopher. Brat, który ponad rok temu wyjechał za granicę na studia.
- Chris!! - rzuciłam mu się na szyję, całkowicie zapominając o Conradzie. - Co ty tu...? - zaczęłam ale nie dokończyłam bo na widok Willa i jakiegoś gościa stojącego obok mnie zatkało. A więc mój plan o unikaniu Willa diabli wzięli.
- Witaj Julio, jestem Lucas. - przedstawił się nieznajomy. - Brat Willa a zarazem przyjaciel Christophera. - mówiąc to podał mi dłoń a mi prawie oczy wyleciały z orbit. Nie dość, że mój ojciec przyjaźnił się tatą Willa    to jeszcze to!!!
Faktycznie ten cały Lucas był wyraźnie podobny do obiektu moich westchnień ale o wiele starszy. Pewnie był z roku Chrisa czyli miał jakieś 20 lat.
Trwaliśmy tak z uściskiem dłoni, podczas gdy Will pomachał do mnie ukradkiem na przywitanie. Conrad stał z tyłu trochę zażenowany całym tym zdarzeniem, podobnie jak ja i nic nie mówił.
- Julka, co ty wyprawiasz? Czemu tak znikasz bez słowa? - dopytywała się Jessica, zmierzając w naszym kierunku. Mówiła to do mnie ale na widok naszych gości a w szczególności Lucasa chyba w ogóle zapomniała o moim istnieniu.
- Witaj. - przywitał ją mój brat.
Jess mu nie odpowiedziała. Zajęta była mierzeniem wzrokiem Lucasa. Ten też najwidoczniej cieszył się z jej nadejścia i nie tylko ja to zauważyłam.

6 komentarzy:

Twoja opinia jest dla mnie ważna <3