poniedziałek, 28 listopada 2011

4. Nowe wyzwanie

Nagle do pokoju wpadła mama.
- Aaa... Curuś, masz tę robotę! - krzyczała zachwycona.
- Ale, że co? - nie bardzo orientowałam się w temacie.
- Wychodziliśmy właśnie, z tatą, z komisariatu policji a tu w drzwiach zatrzymuje nas reżyser i pyta się czy my przypadkiem nie jesteśmy rodzicami Juli Howard. No to odpowiadamy, że owszem. A on zadowolony dał nam swoją wizytówkę i powiedział.. tu cytuję: "- Byłoby mi niezmiernie miło gdyby wasza córka zagrała mini rólkę w moim serialu." A tu masz więcej szczegółów. - mówiąc to podała mi plik spiętych kartek. - We wtorek masz się zjawić w głównym budynku telewizji.

czwartek, 17 listopada 2011

3. Szczera przyjaciółka

Nie wiem jak to się stało ale ja, jak gdyby nigdy nic, leżałam sobie na łóżku we własnym pokoju. Obok mnie była tylko Jessica.
- Nareszcie wracasz do żywych. - powiedziała, posyłając mi jeden z tych zadziornych uśmieszków.
- Co się stało? Jak..
- Adwokaci twojego ex wpadli na imprezkę...
- Tyle to wiem. Chodzi mi o to co było dalej..
- Dalej była bójka i rozejm i znowu bójka... - wyliczała Jessica.
- Czyli szczegółów się nie dowiem? Zawsze musisz być taka tajemnicza?

sobota, 12 listopada 2011

2. Sylwester

Cekinowa, fioletowa bluzka pięknie połyskiwała w świetle lampy a czarne, zwyczajne dżinsy dodawały uroku całej kompozycji.
- Ślicznie wyglądasz. - szepnęła mama głaszcząc mnie po rozpuszczonych włosach.
- Mamo zepsujesz mi całą fryzurę. Układałam ją przez godzinę.!
- Dobrze, już przestaję - oderwała rękę od mojej głowy.
W tej samej chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.
- Tylko pamiętaj żeby nie rozmazać sobie makijażu. - upomniała mnie mama gdy już wychodziłam z łazienki.

środa, 2 listopada 2011

1. Nareszcie w domu ? - katastrofa !

- Nareszcie SYLWESTER- krzyczał mój ośmioletni brat Philip, jak zawsze dokuczając wszystkim na każdym kroku.
Moja mama Margaret gotowała coś w kuchni a tata Bob czyścił swoją wierzę stereo. Ja natomiast leżałam, jak ostatni leń na kanapie kartkując starą gazetę. W końcu wybryki Phila przeszły na manie. Nieznośny ośmiolatek usiadł obok mnie i zaczął mnie przedrzeźniać.
- Idź stąd debilu - warknęłam nie zamierzając sobie na to pozwolić.
- Julia! to, że rozstałaś się z chłopakiem nie oznacza, że musisz się wyżywać na rodzinie - do akcji wtrąciła się mama.