poniedziałek, 28 listopada 2011

4. Nowe wyzwanie

Nagle do pokoju wpadła mama.
- Aaa... Curuś, masz tę robotę! - krzyczała zachwycona.
- Ale, że co? - nie bardzo orientowałam się w temacie.
- Wychodziliśmy właśnie, z tatą, z komisariatu policji a tu w drzwiach zatrzymuje nas reżyser i pyta się czy my przypadkiem nie jesteśmy rodzicami Juli Howard. No to odpowiadamy, że owszem. A on zadowolony dał nam swoją wizytówkę i powiedział.. tu cytuję: "- Byłoby mi niezmiernie miło gdyby wasza córka zagrała mini rólkę w moim serialu." A tu masz więcej szczegółów. - mówiąc to podała mi plik spiętych kartek. - We wtorek masz się zjawić w głównym budynku telewizji.

- Ale mamo sama dobrze wiesz, że i tak nic z tego nie wyjdzie.
- Z aktorstwem jeszcze nie próbowałaś. - zastrzegała się Margaret.
- No właśnie. Nie ma co rezygnować. A może akurat będzie to przełomowe zdarzenie w twoim życiu. - podsumowała całą rozmowę Jessica.
Zgodziłam się wiec. Co miałam zrobić. Byłam w kropce. Margaret nigdy by mi nie wybaczyła, że zmarnowałam życiową szansę na stanięcie się idolką nastolatek. Bob już od dawna opowiadał znajomym w pracy, że ma sławną córkę a Jessica? Na pewno na jej liście życzeń znajduję się podpunkt: Mieć sławną przyjaciółkę a do tego sama stać się celebrytką.


Jak się później okazało, rola którą miałam zagrać to scena pocałunku. Konkretniej to miałam udawać dziewczynę jakiegoś 16-latka, <którego nawet na oczy nie widziałam> zastępując mega sławną aktorkę. Jednym słowem: MASAKRA !

1 komentarz:

Twoja opinia jest dla mnie ważna <3