czwartek, 17 listopada 2011

3. Szczera przyjaciółka

Nie wiem jak to się stało ale ja, jak gdyby nigdy nic, leżałam sobie na łóżku we własnym pokoju. Obok mnie była tylko Jessica.
- Nareszcie wracasz do żywych. - powiedziała, posyłając mi jeden z tych zadziornych uśmieszków.
- Co się stało? Jak..
- Adwokaci twojego ex wpadli na imprezkę...
- Tyle to wiem. Chodzi mi o to co było dalej..
- Dalej była bójka i rozejm i znowu bójka... - wyliczała Jessica.
- Czyli szczegółów się nie dowiem? Zawsze musisz być taka tajemnicza?


- Oj Julia, domyśl się! Conrad był tak wściekły, że wybiegł do nich z pięściami. Twoi rodzice tym czasem rozgonili swoje towarzystwo no i próbowali też chłopców lecz ten cały Anthony to kawał skurwysyna i doszczętnie załatwił Conrada. Twoi starzy zadzwonili po gliny i wszystkich zgarnęli a reszta rozeszła się do domu.
- A ja? Jak się tu znalazłam? - byłam tak tego ciekawa, że aż podniosłam głowę i wtedy poczułam ogromny ból u nasady skroni.
- Ech ten drugi, Aro.. Odciągnął od ciebie Anthony'ego i popchnął na bramę. No i oberwałaś w głowę, tracąc przytomność. Jeszcze  jakieś pytania? 
- Tak gdzie są moi rodzice?
- Pojechali z chłopakami na komisariat.
- No to tyle. - poddałam się, chociaż pytań do zadania miałam tysiące..
- Ej, wiesz.. - zaczęła swoje ploteczki zarazem zmieniając temat - ...Conrad chyba na ciebie leci.
- Daj spokój, to tylko kolega, nikt więcej.. a poza tym dopiero co się poznaliśmy.
- Oj tam. Ja wiem swoje. Może ty tego nie dostrzegasz ale ja wszystko widzę. Jak on na ciebie patrzy, jak traktuje, jak...
- Jessica! Skończ!.. Dopiero co wróciłam z Ameryki do domu. Nie wiem dlaczego ale wszyscy mnie tak teraz traktujecie, mam tego dość! - wycedziłam to wreszcie. - Wracam a tu co?... Daniel ze mną zrywa. Jego też mam dość. Mam dość wszystkich, zrozum...
- Poddałaś się. - podsumowała moją wypowiedź.
- Co? Nie! Nie o to chodzi! - próbowałam zaprzeczyć, bronić się ale nie umiałam.
- Ale już tam nie wrócisz? - było to bardziej twierdzenie niż pytanie.
- Noo... Niee... - przyznałam jej rację.
- Och biedactwo. Przytłacza cię ten świat, co? Nic się nie martw, nie pozwolę żebyś wpadła w narkotyki czy alkohol o nie!!! Będę cię chronić przed każdym nałogiem.
- Proszę cię. Tylko tego mi brakuje - trafić na odwyk.
- Nie - zaprzeczyła. - nie tego ci brakuje. Jedynego czego nie posiadasz to miłości. Miłości do kogoś i od kogoś.! Oczywiście nie biorąc pod uwagę rodziców.. - obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Może i masz rację ale nie przytykaj tu żadnych nieistotnych argumentów dobrze?
- Czyli? Bo nie rozumiem.
- Nie sugeruj, że skoro Conrad się we mnie zakochał to ja w nim też, bo już teraz wiem, że nic  z tego nie będzie. - wyjaśniłam jej. Bo chcąc, nie chcąc muszę dodać iż Jessica to naprawdę urocz szatynka, która zamiast mieć w głowie trochę oleju to ma sam róż... i chłopców.
- Aaa, czyli jeszcze nie wiesz z kim chcesz być? - zapytała zdziwiona.
- A ty wiesz? Przecież też nie masz chłopaka. - przypomniałam jej.
- Ja to co innego. Każdego mogę sobie owinąć wokół palca.
- Aha czyli uważasz, że jestem od ciebie brzydsza? - zapytałam z udawaną zazdrością.
- Nie. Ty masz taki problem, że nie umiesz wykorzystać własnych możliwości. - tak brzmiała jej odpowiedź, która nieco mnie zaskoczyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twoja opinia jest dla mnie ważna <3