- Lucas będzie spał na poddaszu. - oznajmili zgodnie moi rodzice gdy byliśmy już w domu. - Will, natomiast w pokoju Julii.
CO??? - krzyczałam w duchu. - Mam z nim przebywać w jednym pomieszczeniu? Oszaleliście?! - monologowałam, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Rozłożymy tam dodatkowy materac. Chyba się nie pogryziecie, co ? - kontynuowała mama, posyłając mi znaczące spojrzenie. Nie odpowiedziałam bo byłam pewna, że to Will pierwszy zaprzeczy, ale on się nie odzywał.
- No więc wszystko uzgodnione.
Każdy poszedł do swojego pokoju. Christopher zaprowadził Lucasa na poddasze i pomógł mu zanieść bagaże. Ja to samo uczyniłam z Willem.
- Yyy... - zatkało Phila, gdy wyszedł w piżamie ze swojego pokoju na przeciwko. Dałabym głowę, że mój młodszy brat już spał. Przyglądał mi się przez moment, kiedy siłowałam się z torbami Willa, wciągając je po schodach. Natychmiast posłałam mu spojrzenie typu "spadaj bo oberwiesz". Jednak ten nigdy się nie poddaje.
- Siema Will.. Co ty tu robisz? - zapytał mojego współlokatora, jak tylko go zauważył.
- Będę tu mieszkał mieszkał przez najbliższy czas. - odpowiedział ponuro. Włosy miał zmierzwione a oczy przymrużone ale pomimo późnej godziny nie był śpiący. Ja normalnie o trzeciej w nocy smacznie śpię ale dzisiejsza noc wcale nie była normalna. W szkole pewnie nadal trwał bal.. tyle, że my dopiero co wróciliśmy ze szpitala z tragicznymi wieściami o wypadku rodziców Willa i Lucasa.
- Jess jest z wami? - dopytywał się Phil z entuzjazmem. Zapewne miał nadzieję, że moja przyjaciółka będzie spać u niego w pokoju.
- Nie ma. Odwieźliśmy ją do domu. - powiedziałam ciągnąc za sobą torbę Willa. Ten już rozgościł się w moim pokoju.
- Możesz spać na łóżku. - powiedziałam do mojego gościa, zamykając za sobą drzwi i kładąc ostatni jego bagaż na podłodze koło ściany.
- Dzięki ale nie potrzebuję litości. - odparł bezczelnie. To zdanie zbiło mnie z pantałyku.
- To nie litość. Próbuję po prostu być miła. - odpowiedziałam ale nadal czułam w sercu pewnego rodzaju ukłucie dumy.
Chłopak, który właśnie przebywał w moim pokoju to z pewnością nie Will. Tamten jeszcze kilka godzin temu machał i uśmiechał się do mnie a ten tu był smutny i przygnębiony. Wiem, że nie ma powodu do radości ale mógłby chociaż zachować pozory uprzejmości.
Leżałam właśnie na dmuchanym materacu, kartkując szkolną lekturę ale nie mogłam się skupić. Myśli wracały wciąż do będącego aktualnie w łazience chłopaka. Jeszcze niedawno przecież trzymaliśmy się za ręce a teraz skakaliśmy sobie do gardeł. Wszystko przez jego bezczelne zachowanie. Przed oczami stawała mi wizja całkowicie odmienionego Willa. Chłopak pomału stawał się niebezpieczny i groźny a co za tym idzie, czułam do niego jeszcze większy pociąg. Już tak miałam, że kręcili mnie niebezpieczni chłopcy i dlatego karciłam siebie samą za tę słabość. Will zdecydowanie dążył do jakiegoś, określonego celu.. Tylko do jakiego?
- Nie śpisz jeszcze? - zapytał ze zdziwieniem, kiedy wszedł do pokoju.
- Nie mogę zasnąć. - odpowiedziałam. Na widok jego zielonych oczu, przydługich, kruczoczarnych włosów, które ociekały wodą i nagiego torsu postanowiłam być miła.
Byłam pewna, że Will przynajmniej raz w tygodniu chodzi na siłownię. Inaczej nie byłby w stanie wyhodować tych mięśni. Co prawda na jego brzuchu dopiero było widać zarysy kaloryferka ale na ich widok zrobiło mi się gorąco.
- Mam zgasić światło? - zapytałam gdy zielonookie ciacho przeszedł przez pokój i zakopał się w pościeli na moim łóżku.
- Jak chcesz. - odpowiedział sennym głosem.
CO??? - krzyczałam w duchu. - Mam z nim przebywać w jednym pomieszczeniu? Oszaleliście?! - monologowałam, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Rozłożymy tam dodatkowy materac. Chyba się nie pogryziecie, co ? - kontynuowała mama, posyłając mi znaczące spojrzenie. Nie odpowiedziałam bo byłam pewna, że to Will pierwszy zaprzeczy, ale on się nie odzywał.
- No więc wszystko uzgodnione.
Każdy poszedł do swojego pokoju. Christopher zaprowadził Lucasa na poddasze i pomógł mu zanieść bagaże. Ja to samo uczyniłam z Willem.
- Yyy... - zatkało Phila, gdy wyszedł w piżamie ze swojego pokoju na przeciwko. Dałabym głowę, że mój młodszy brat już spał. Przyglądał mi się przez moment, kiedy siłowałam się z torbami Willa, wciągając je po schodach. Natychmiast posłałam mu spojrzenie typu "spadaj bo oberwiesz". Jednak ten nigdy się nie poddaje.
- Siema Will.. Co ty tu robisz? - zapytał mojego współlokatora, jak tylko go zauważył.
- Będę tu mieszkał mieszkał przez najbliższy czas. - odpowiedział ponuro. Włosy miał zmierzwione a oczy przymrużone ale pomimo późnej godziny nie był śpiący. Ja normalnie o trzeciej w nocy smacznie śpię ale dzisiejsza noc wcale nie była normalna. W szkole pewnie nadal trwał bal.. tyle, że my dopiero co wróciliśmy ze szpitala z tragicznymi wieściami o wypadku rodziców Willa i Lucasa.
- Jess jest z wami? - dopytywał się Phil z entuzjazmem. Zapewne miał nadzieję, że moja przyjaciółka będzie spać u niego w pokoju.
- Nie ma. Odwieźliśmy ją do domu. - powiedziałam ciągnąc za sobą torbę Willa. Ten już rozgościł się w moim pokoju.
- Możesz spać na łóżku. - powiedziałam do mojego gościa, zamykając za sobą drzwi i kładąc ostatni jego bagaż na podłodze koło ściany.
- Dzięki ale nie potrzebuję litości. - odparł bezczelnie. To zdanie zbiło mnie z pantałyku.
- To nie litość. Próbuję po prostu być miła. - odpowiedziałam ale nadal czułam w sercu pewnego rodzaju ukłucie dumy.
Chłopak, który właśnie przebywał w moim pokoju to z pewnością nie Will. Tamten jeszcze kilka godzin temu machał i uśmiechał się do mnie a ten tu był smutny i przygnębiony. Wiem, że nie ma powodu do radości ale mógłby chociaż zachować pozory uprzejmości.
Leżałam właśnie na dmuchanym materacu, kartkując szkolną lekturę ale nie mogłam się skupić. Myśli wracały wciąż do będącego aktualnie w łazience chłopaka. Jeszcze niedawno przecież trzymaliśmy się za ręce a teraz skakaliśmy sobie do gardeł. Wszystko przez jego bezczelne zachowanie. Przed oczami stawała mi wizja całkowicie odmienionego Willa. Chłopak pomału stawał się niebezpieczny i groźny a co za tym idzie, czułam do niego jeszcze większy pociąg. Już tak miałam, że kręcili mnie niebezpieczni chłopcy i dlatego karciłam siebie samą za tę słabość. Will zdecydowanie dążył do jakiegoś, określonego celu.. Tylko do jakiego?
- Nie śpisz jeszcze? - zapytał ze zdziwieniem, kiedy wszedł do pokoju.
- Nie mogę zasnąć. - odpowiedziałam. Na widok jego zielonych oczu, przydługich, kruczoczarnych włosów, które ociekały wodą i nagiego torsu postanowiłam być miła.
Byłam pewna, że Will przynajmniej raz w tygodniu chodzi na siłownię. Inaczej nie byłby w stanie wyhodować tych mięśni. Co prawda na jego brzuchu dopiero było widać zarysy kaloryferka ale na ich widok zrobiło mi się gorąco.
- Mam zgasić światło? - zapytałam gdy zielonookie ciacho przeszedł przez pokój i zakopał się w pościeli na moim łóżku.
- Jak chcesz. - odpowiedział sennym głosem.
jejciu super piszesz ! :)
OdpowiedzUsuńczekam na dalszą część ! :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że piszesz tak rzadko :(
OdpowiedzUsuńpiszę kiedy mam czas i wenę :D nic na to nie poradzę :PP
UsuńTwoje części mnie porywają mogę to czytać dniami i nocami <3 leć do wydawnictwa i opublikuj książkę bo naprawdę zdobędziesz sławe dziewczyno ;*
OdpowiedzUsuńo jak fajnie piszesz *_*
OdpowiedzUsuńCiekawie się zrobiło -.-
OdpowiedzUsuńZapraszam.
bardzo ładnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do odwiedzin i wzajemnej obserwacji :)
ja juz obserwuje:)
Usuń