poniedziałek, 12 grudnia 2011

7. Instrumenty

Wracałam właśnie do domu gdy na naszym podwórku zastałam znajomą mi ciężarówkę. Nie byłam w stanie sobie przypomnieć gdzie ją widziałam ale wygląd pamiętałam doskonale. Otworzyłam drzwi. Nikogo na parterze nie było. Dziwne - pomyślałam. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę. Zmierzałam właśnie do swojego pokoju na piętrze gdy nagle usłyszałam krzyk mamy. Odgłos dochodził z "kina" i był raczej krzykiem złości niż rozpaczy <albo coś w tym stylu>. Mimo wszystko postanowiłam sprawdzić co się tam dzieje. 
Rzuciłam plecakiem o drzwi pokoju i kończąc jeść kanapkę, wchodziłam właśnie na strych gdy zobaczyłam Margaret całą we łzach.
Przestraszona podbiegłam do niej bo myślałam, że stało się coś złego, ale gdy zobaczyłam kilku umięśnionych facetów, tatę i stłuczoną lampę na środku domyśliłam się co było powodem tego krzyku.
Mianowicie stłuczona lampa nie była taką byle jaką lampą. 
Tata kupił ją i podarował mamie wraz z obrączką.
- Czy nie mógł pan bardziej uważać, przesuwając te koromysła? - wrzeszczała mama.
- Najmocniej przepraszam ale...- chciał usprawiedliwić się jeden z mięśniaków.
- Co mi z pańskich przeprosin? Właśnie zniszczył pan najcenniejszą rzecz w tym domu.
- Kochanie nie dramatyzuj. - próbował uspokoić ją tata. - Kupię Ci drugą taką samą. A poza tym to żadne koromysła. To instrumenty naszej córki.
Tu tata miał absolutną rację! Nareszcie sprowadzono ze Stanów moje bębny, gitary, pianino i resztę muzycznych drobiazgów.
- Chyba sobie żartujesz? - krzyczała nadal mama.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- Słuchaj, porozmawiamy o tym później. A teraz pójdę otworzyć. - wywinął się z całej tej sytuacji Bob.
Ja natomiast pomogłam mamie posprzątać. Widziałam, że z żalem zbiera rozbite szkło. 
Tymczasem nieznajomi faceci czym prędzej uporali się z rozłożeniem sprzętu i zostawili nas same.

1 komentarz:

  1. Z okazji świąt życzę ci zdrowia, szczęścia, wymarzonych prezentów i spełnienia marzeń.

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie ważna <3